loading...

s. Benedykta OP

Co mają ze sobą wspólnego dwie uroczystości o skrajnie różnym charakterze? Po pierwsze, obie odbyły się w naszym mielżyńskim Domu Pomocy Społecznej w bardzo krótkim czasie, bo zaledwie w ciągu sześciu dni. Po drugie – i to jest znacznie ważniejsze – tego typu wydarzenia mają niezwykłą moc: zbliżają uczestników do nieba. Szczególnie, jeśli się odbywają w tak niezwykłym miejscu.

Niebo. No cóż, większości z nas jakoś bardziej po drodze na ziemię. Bo tam jest wszystko, co znamy i kochamy albo chociaż lubimy, a przynajmniej – z braku ciekawszej perspektywy – tolerujemy. Oczywiście lepiej czy gorzej, mocniej czy słabiej wierzymy, że to nie wszystko. Że naszym ostatecznym przeznaczeniem jest coś, czego „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało”, ale właśnie w tym „oku” i „uchu” cały problem. Bo one zakreślają wąskie granice ludzkiego poznania. Są jak pręty w klatce, gdzie zamknięto kanarka, który boi się wyfrunąć, bo nie zna innej rzeczywistości. Dla niego świat się kończy za metalowymi prętami. Ach, głuptasek, gdyby wiedział…

Gdybyśmy my wiedzieli… Gdybyśmy mogli zobaczyć, co się kryje za tym „czymś” wykraczającym poza pręty naszej ziemskiej klatki. Mistykom to dobrze: oni na ogół wiedzą. Przychodzi do nich Jezus. Wyświetla im – jak w kinie – film o niebie. Nic, tylko pozazdrościć, gdyby nie to, że kiedy wizja znika, to oni… płaczą. Dlaczego? Bo w ich sercu pozostaje nieugaszona tęsknota, o której nawet nie są  w stanie nam opowiedzieć, bo nie mieści się w żadnych słowach. I ta tęsknota jest jak niezagojona rana, jak gorzka cena, którą płacą za ten „film o niebie”. Otrzymują jednak dzięki temu bezcenny dar: pewność, co ich czeka po TAMTEJ stronie. I że to „coś” jest niewypowiedzianie piękne. I że warto o to walczyć, a nawet oddać życie.

Osobiście jestem przekonana, że mieszkańcy naszego Domu mają ten bezcenny skarb mistyków na stałe. Nie muszą o niego walczyć. Zdobywać i tracić. Nic im się nie „wyświetla”, nie ukazuje tylko na chwilę, żeby pozostawić tęsknotę, lecz po prostu JEST. Tak: oni żyją w rzeczywistości nieba. Oddychają nią. Zanurzają się w niej.

Ania mieszkała w naszym Domu przez pięćdziesiąt lat. Dzień podobny do dnia: kąpanie, ubieranie, karmienie, jakaś rehabilitacja, wózek, niepewne, ociężałe kroki, pod koniec życia znowu wózek… Wszystko otulone ciszą, bez jednego zrozumiałego dla nas słowa. I tak też Ania odeszła: otulona ciszą. Ewangelia czytana na pogrzebie Ani była właśnie o niej: Byłem głodny, a daliście mi jeść, byłem spragniony, a daliście mi pić, byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie, byłem chory, a odwiedziliście mnie… Trzeba było Anię karmić i poić, trzeba było ubierać, trzeba było też odwiedzać. I była przez kilkadziesiąt lat swojego życia w więzieniu swojego zdeformowanego przez cierpienie ciała. Ale przeszła przez życie wszystkich, którzy się z nią zetknęli, jak prorok przypominający, że Bóg jest bliżej niż myślimy. To właśnie w niej ukrył się Chrystus, bo chciał, żeby go kochano w człowieku bezbronnym i całkowicie zdanym na pomoc i opiekę innych. Niebo dla Ani jest czymś oczywistym i namacalnym. I mam nadzieję, że uśmiecha się do nas już stamtąd, piękna i całkowicie zdrowa.

Wiktoria i Mikołaj mieli swój wielki dzień: po raz pierwszy przyjęli Komunię Świętą pod postacią Krwi Pana Jezusa. Wszystko było jak należy: katechezy przygotowujące do sakramentu, kwiaty, piękna dekoracja, białe stroje, wzruszeni rodzice i krewni… Wiktoria i Mikołaj na wózku. Nie potrafią wyznać wiary, zmówić najprostszej modlitwy ani nawet zrobić znaku krzyża, a jednak samo ich istnienie jest żywym znakiem obecności Jezusa.

Wiktoria połowę komunijnej mszy przepłakała. Jej płacz był jak gwałtowna ulewa: nie wiadomo, czy ze stresu, czy ze wzruszenia. W pewnym momencie siostra opiekująca się jej grupą wyciągnęła ją z wózka i przytuliła – jak mama. Mała natychmiast się uspokoiła. Zupełnie, jakby po tej ulewie wyszło słońce. Wiktoria pokazała nam wszystkim, co w tej uroczystości jest najważniejsze: dotknięcie Miłości. Jezus stał się Chlebem właśnie po to, żeby się do nas przytulić.

Podzieliłam się tymi kilkoma refleksjami, żeby przypomnieć – przede wszystkim sobie – że istnieje prawdziwa Rzeczywistość. Tam, za prętami naszych ludzkich ograniczeń. Bóg jest bliżej niż myślimy.

 

 

1 procent

Wsparcie mieszkańców

Informacje do PIT-u /nazwa OPP:STOWARZYSZENIE MŁODYCH WIELKOPOLAN, numer KRS: 0000055717. W części INFORMACJE UZUPEŁNIAJĄCE CEL SZCZEGÓŁOWY 1% należy wpisać: DPS MIELŻYN / Bóg zapłać!

Veritas Logo

Dom Pomocy Społecznej w Mielżynie

prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr św. Dominika

ul. Szkolna 15, Mielżyn, 62 - 230 Witkowo, tel. (61) 4775002, 4775013

tel/Fax (61) 4775012 / e-mail:dps_mielzyn@op.pl

Nasze konto: bz wbk | Oddział w Słupcy

Kod swift: wbkpplpp Nr 25 1090 1216 0000 0000 2101 7238

Opp 1%: Stowarzyszenie Młodych Wielkopolan

KRS: 0000055717 Cel: DPS Mielżyn