Pan Stasiu – jak wszyscy w naszym Domu mówili do Niego, służył Mieszkańcom DPS
i Siostrom Dominikankom przez trzydzieści lat. Był zawsze do dyspozycji, przychodził
o każdej porze dnia i nocy, jeśli coś się zepsuło i trzeba było szybko działać.
Jeździł z Mieszkańcami na pielgrzymki, wycieczki, do szkoły, do lekarzy,
do Ich domów rodzinnych, na różne imprezy. Pomagał, dźwigał wózki,
opiekował się, wspierał. Przywoził i rozładowywał tony różnych towarów,
troszczył się o prządek wokół Domu, palił w piecu, by zawsze była ciepła woda
i właściwa temperatura w pokojach. Był „złotą rączką”, naprawiał,
przerabiał, tworzył potrzebne udogodnienia, których żadna firma nie wymyśliła…
Był życzliwy i uczynny.
Taki zostaje w naszej modlitwie i pamięci. Niech Jezus Miłosierny przygarnie Go do Serca i da wieczną radość.